„Jak uczyć dziecko radzić sobie z uczuciami – część I”

„Jak uczyć dziecko radzić sobie z uczuciami – część I”

„Współczesny świat nie jest na miarę serc i umysłów dzieci. Ich serca pragną stabilności uczuć, poczucia, że są kochane i że same mogą kogoś kochać. Ich umysły dążą do jasności i przewidywalności zdarzeń, do pewności, że każde z nich do kogoś przynależy, że ktoś im ufa i one też mogą ufać. Wszystko, co niezrozumiałe, co zbyt wieloznaczne i obce może budzić niepokój i poczucie zagrożenia. Dzieci gubią się w coraz bardziej skomplikowanym świecie dorosłych, a równocześnie tylko dorośli mogą im ten trudny świat objaśnić i nauczyć je w nim żyć.” Irena Obuchowska


Wszyscy, niezależnie od wieku, płci, narodowości, odczuwamy różne uczucia i emocje. Już nowonarodzone dziecko jest zdolne do odczuwania zadowolenia i niezadowolenia. W tych początkowych miesiącach życia komunikuje nam ono przeżywane uczucia za pomocą ekspresji mimicznej i płaczu. Wraz ze stopniowym dojrzewaniem układu nerwowego wyrażane przez dziecko emocje zaczynają przyjmować postać bardziej wyrazistą, charakterystyczną dla radości, smutku czy złości. Reakcja strachu pojawia się zwykle około siódmego miesiąca życia na widok obcej osoby. Wraz z wiekiem zwiększa się także ilość bodźców, które mogą wywoływać u dziecka reakcje emocjonalne. Bardziej złożone uczucia (np.: wstyd i nieśmiałość) pojawiają się zwykle pod koniec pierwszego roku życia. Po drugim roku życia pojawia się pogarda czy poczucie winy.
Warto też zasygnalizować i podkreślić, iż korzenie rozwoju uczuciowości dziecka tkwią we wzajemnym przywiązaniu między matką a dzieckiem.
Kolejną ważną kwestią w rozwoju dziecięcych uczuć jest fakt, iż podlegają one mechanizmom dojrzewania i uczenia się. Rozwój systemu nerwowego i endokrynnego mają wpływ na dojrzewanie uczuć, zaś modelowanie i wzmacnianie na proces uczenia się małego dziecka. I właśnie na tym drugim aspekcie rozwoju dziecięcych uczuć chciałabym się skupić w tym artykule.


Od wielu pokoleń wmawia się nam, że uczucia możemy podzielić na dobre i złe. To nieprawda. Wszystkie uczucia są dobre. Każde z nich pełni w naszym życiu jakąś ważną funkcję, jest dla nas źródłem jakiejś informacji. Można jednak wskazać wśród uczuć takie, które są przyjemne oraz takie, które są nieprzyjemne, trudne. Nasz kolejny, niezawiniony zresztą błąd, polega na tym, by unikać odczuwania i nazywania tych uczuć, które są dla nas źródłem nieprzyjemnych doznań, trudności… Dotyczy to zarówno dorosłych, jak i dzieci. Bo czy jak ktoś w naszym otoczeniu wygląda na zmartwionego, czyż nie zwykliśmy mawiać wtedy: „nie martw się, głowa do góry, jutro będzie lepiej”?... Albo, gdy idziemy z naszą pociechą do laboratorium, by pobrać krew, a ono próbuje na różne sposoby uniknąć sytuacji, czyż nie mówimy często dziecku „nie bój się, to nic nie boli”?... Tak wiem, nie wszyscy tak mówią i postępują. Na szczęście żyjemy w czasach, w których wielu ludzi poszukuje odpowiedzi na różne życiowe pytania, są bardziej świadomi i mają większy wgląd w siebie, co niewątpliwie ułatwia im samym, ale także innym (zwłaszcza dzieciom) poradzić sobie w różnych trudnych sytuacjach. Zaprzeczanie uczuciom jest jednak, mam wrażenie, jedną z naszych ulubionych „strategii” radzenia sobie z nimi. W relacji z dziećmi tak naprawdę często boimy się zmierzyć z ich uczuciami, boimy się, że nas przerosną lub, że nie będziemy wiedzieli, jak zareagować czy wesprzeć nasze dziecko. Ale to jest jak zamiatanie pod dywan… W pewnym momencie wszystko się wysypie… A tak naprawdę potrzebujemy kilku ważnych umiejętności, z pomocą których my sami lepiej poradzimy sobie z naszymi uczuciami oraz wesprzemy w tym nasze pociechy.
Znaczących wskazówek w tym temacie uzyskujemy od A. Faber i E. Mazlish, autorek serii książek poruszających problemy rodziców i nauczycieli w wychowywaniu dzieci i młodzieży (m.inn.: „Jak mówić, by dzieci nas słuchały, jak słuchać, by dzieci do nas mówiły”) oraz od autorki „Szkoły dla rodziców i wychowawców” - polskiego programu rozwijającego i doskonalącego nasze umiejętności wychowawcze – J. Sakowskiej.
„Uczucia są podstawą rozwoju człowieka, wartościową i istotną częścią ludzkiej natury. Traktowane z należytą troską i szacunkiem mogą stać się podstawą dalszego rozwoju i osiągnięcia dojrzałości. Uczucia są po prostu faktem, są moralnie neutralne, są cennym darem i istotnym wsparciem w naszym życiu. Bez nich niemożliwe byłoby zrozumienie innych ludzi i wchodzenie z nimi w prawidłowe relacje.”
J. Sakowska

Dzięki codziennym doświadczeniom nasze dzieci mogą uczyć się rozpoznawać i nazywać swoje emocje i uczucia, a z czasem też uczą się je kontrolować w zależności od sytuacji. Aby tak się jednak stało potrzebują naszego wsparcia, którego możemy im udzielić na dwa sposoby. Po pierwsze to my jesteśmy modelami, lustrami, w których odbijają się nasze dzieci (pominąwszy oczywiście aspekt temperamentalny). Dobry model potrafi rozpoznawać, nazywać uczucia swoje i innych, mówić o nich wprost, bezpośrednio oraz posiada umiejętność regulacji (konstruktywnego radzenia sobie z nimi). Nie wystarczy jednak tylko rozpoznać i nazwać uczucie bądź uczucia, które przeżywamy. Trzeba sobie dać najpierw prawo do ich przeżywania. Co może być trudne, gdy żyjemy od lat w otoczeniu osób, których dominującą strategią jest zaprzeczanie uczuciom. Kolejny problem pojawia się także wtedy, gdy po prostu nie chcemy przeżywać niektórych uczuć, bo są nieprzyjemne, trudne…
Jeśli jednak nie pozwolimy sobie na ich odczuwanie, nazwanie, to nie poznamy tego, co tak naprawdę czujemy, a jedynie to, co uważamy, że powinniśmy czuć. Dać sobie prawo do przeżywania wszystkich uczuć oznacza przyznanie się do nich (choćby przed samym sobą), a następnie branie odpowiedzialności za wszelkie działania, które podejmiemy pod ich wpływem. To bardzo ważny aspekt, gdyż ucząc nasze pociechy dawania sobie prawa do przeżywania wszystkich uczuć, nie zgadzamy się jednocześnie na wszystkie zachowania, jakie mogą się pojawić pod ich wpływem. Nie dajemy wówczas przyzwolenia na wyładowanie ich na innych. Jak twierdzi J. Sakowska „wszystkie stany emocjonalne można zaakceptować - pewne działania należy ograniczać”.
Dawanie sobie prawa do przeżywania wszystkich uczuć oznacza wg Nash „wzięcie ich pod kontrolę i obcowanie z bliższym prawdzie, a nie wyimaginowanym obrazem samego siebie. Stanowi też przyzwolenie na rzeczywiste istnienie tych części nas samych, których nie chcemy i do których wolimy się nie przyznawać. Jedynie świadomie przyjmując ich istnienie, potrafimy je kontrolować i nie dopuszczać do sytuacji, gdy wtłaczane do wewnątrz pękną, wydostaną się na zewnątrz i zdominują nasze działania”.
Dzieci, zwłaszcza małe, same jednak nie będą potrafiły rozróżnić, które zachowania pod wpływem przeżywanych przez nie uczuć są właściwe, konstruktywne, a które nie. Potrzebują w tym zakresie naszego ukierunkowania i wsparcia. A zatem, gdy pod wpływem emocji (zwłaszcza trudnych) nasze dziecko podejmuje adaptacyjne strategie zaradcze, naszym zadaniem jest wzmocnienie tych zachowań (m.inn. przez pochwałę opisową), by włączyły one do osobistego arsenału dziecka i by były przez nie powtarzane w innych sytuacjach trudnych. Z kolei, gdy dziecko uruchamia niekonstruktywne sposoby radzenia sobie z uczuciami, nasze zadanie polega na tym, by postawić granicę, uświadomić dziecku, że to nie jest właściwe zachowanie oraz wskazać inne, alternatywne i konstruktywne sposoby poradzenia sobie z zaistniałą sytuacją.
Drugim sposobem, za pomocą którego możemy wesprzeć nasze dzieci w rozwijaniu umiejętności rozpoznawania i nazywania uczuć i emocji jest aktywne słuchanie naszych pociech oraz nazywanie uczuć, które można w takiej sytuacji odczuwać. Kiedy dziecko przychodzi do nas i opowiada nam jakieś zdarzenie, za pomocą zwrotów: „w takiej sytuacji można odczuwać….”, „Mam wrażenie, że czujesz…”, „wyglądasz na …”, nazywamy mu uczucia, które z dużym prawdopodobieństwem czuje. Dlatego nie mówimy: „wiem, że czujesz…”, bo nawet jak jesteśmy najlepszymi ekspertami od własnego dziecka, to nigdy nie jesteśmy tą drugą osobą. Nie bójmy się też, że źle nazwiemy uczucia dziecka, gdyż z czasem, w miarę nabywania przez nie umiejętności nazywania swoich uczuć, ono nas w razie potrzeby skoryguje. Należy pamiętać, iż w jednej i tej samej sytuacji, różne osoby mogą przeżywać różne uczucia. I to jest w porządku. Może też być tak, iż jedna osoba odczuwa różne, czasami sprzeczne ze sobą uczucia. Tak też może się zdarzyć.
Pamiętajmy, że wszystkie uczucia są dobre, normalne i pożyteczne. Przekazują nam informacje o naszych potrzebach, dają energię do działania lub przestrzegają przed niebezpieczeństwem i pomagają wycofać. To od nas dorosłych w dużej mierze zależy to, w jakie umiejętności i „emocjonalne” strategie zaradcze wyposażymy nasze dzieci.

Opracowała:
Magdalena Cymerman

Źródła:
„Jak sobie radzić z niechcianymi uczuciami” Poradnik dla nauczycieli i wychowawców pod redakcją Ireny Obuchowskiej
https://swierszczyk.pl/polecane-artykuly/szkola-dla-rodzicow/jak-pomoc-dziecku-radzic-sobie-z-uczuciami A. Zajic

godło

Gościmy

Odwiedza nas 194 gości oraz 0 użytkowników.

Odsłon

Odsłon artykułów:
530220
Copyright © 2024 Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna w Nowym Tomyślu. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Joomla! jest wolnym oprogramowaniem wydanym na warunkach GNU Powszechnej Licencji Publicznej.